czwartek, 2 września 2010

Czas na śliwki

Jest to dwuosobowy blog: mój i mojej teżetki.
Ja robię zdjęcia, publikuję ale brudnej roboty też się nie boję, co będzieta widzieć dalej :)
Teżetki babcia mianem śliwki określała wszystkie pomyje, które szły na gnojówkę (obornik, jak zwał tak zwał) w czasach kiedy nie było kanalizacji, a więc ciasto czas zacząć :D

Poniższy przepis pochodzi z kultowego miesięcznika KUCHNIA (9/2010)

Ingrediensy:

* 3 jajca spode kury
* szczypta soli
* szklonka cukra
* szklonka maślanki
* pół szklonki oliwy
* 2 i pół szklonki mąki
* 3 łyżeczki proszka do pieczynio
* paczka wanilijnego cukra
* 1,5 kila śliwków węgierków (daliśmy pół kg bo tyle tylko było i 2 cm agrestu)


No to na początek rozbijamy jajka tak coby mieć w jednej misce białko a w drugiej to żółte takie. Do białego dodajemy sól i myksujemy dodając po trochu cukra. Dodajemy to żółte z jajek i dalej ubijamy. Ucierając na słabogibkich obrotach dodajemy maślankę i oliwę. Mąke i proszka przesiewomy przez sito i mieszamy z tym wszystkim mokrym coby masę jednolitą mieć. I jeszcze cukier waniliowy i mieszamy coby taką ładną masę otrzymać jak ta na zdjęciu wylana na blachę z papierem do pieczenia(papieru brakło więc formę wysypaliśmy bułką tartą).



Śliwki takie na pół krojone ładnie układamy na masie coby miąższem na świat zwrócone były. No i wkładomy do piecznika któren nagrzany jest do 160st. i tak czekomy godzinę coby nam się ładnie upiekło.






A teraz ino jeść i winem popijać.

2 komentarze:

  1. No no, jest nadzieja. Mężczyzna piecze ciasto, oby takich więcej:) Mój też sobie radzi, chociaż faktycznie lepiej z półka pt. obiady, kolacje, śniadania. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby tylko to ciasto upiekł, tylko siedział, patrzył ... ledwie zdjęcia zrobił i od razu się rzucił do jedzenia. Ciasta to nie jego domena w tym związku. Ale będą z niego ludzie :)

    OdpowiedzUsuń